Początkiem 2020 roku jakby świat odwrócił się do góry nogami… Ludzie pędzący do tej pory nie wiadomo za czym, nie mający czasu na zabawę z dziećmi, czy przeczytanie 1 książki na rok, cały czas wyprzedzający się i trąbiący w swoich pięknych samochodach, przeglądaniem jak największej ilości postów na Facebooku bez „polubiania” wyjątkowych postów 😉 nagle musieli się zatrzymać. Wszystko przez pandemię korono wirusa (covid-19). A może nam wszystkim trzeba było „włączyć pauzę”?…
Również Wielki Tydzień Wielkanocny stał się inny. Nie możemy pójść do Kościoła, na drogę krzyżową po górach na Tarnicę, a nawet na własne podwórko. Jednak mi trudno bezczynnie usiedzieć w domu. Postanowiłem w tych wyjątkowych dniach ocalić od zapomnienia krzyże w miejscowości WYSOCZANY. Jest to wioska przepięknie położona, bo otoczona górami, a pośrodku przepływa rzeka Osława będąca granicą turystyczną między Bieszczadami, a Beskidem Niskim.
To też jedna z najmniejszych miejscowości w Bieszczadach, bo zamieszkana przez około 100 osób. Aż trudno uwierzyć, że przed „Akcją Wisła” liczba mieszkańców sięgała prawie 800 mieszkańców…
Przejeżdżając bardzo często przez Wysoczany z bólem w sercu patrzyłem na powoli znikające w zaroślach metalowe krzyże. Gdy chodziłem do przedszkola przy PGR, gdzie moja Mama była księgową, dbaliśmy o otoczenie wokół krzyży i kapliczek. Oczywiście było to zasługą naszych wspaniałych „Przedszkolanek” – Pani Józi (Józefa Błażejowska ze Szczawnego) i Oli (Aleksandra Murzyn z Mokrego). Wyrywaliśmy trawy, sadziliśmy kwiatki, stawialiśmy świece. Przedszkole wraz z likwidacją PGR-ów zostało zamknięte. Później o krzyże dbali starsi ludzie, ale lata upływają i ich dzieci o tych krzyżach jakby zapomnieli… A przecież każdy krzyż ma swoją historię – najczęściej były stawiane jako dziękczynienie dla Boga oraz w miejscach pamiętających ofiary I i II wojny światowej.
W Wysoczanach jest aż 4 krzyże metalowe i 3 kapliczki. O te ostatnie ktoś dba, natomiast krzyże zostały zupełnie zapomniane. Niektóre z nich zupełnie zniknęły w gąszczu drzew. Gdzie dokładnie się znajdują nanieśliśmy na poniższej MAPIE:
Oprócz mapy i tabliczki witającej w Wysoczanach wykonaliśmy zdjęcia kapliczki z 1919 roku, która znajduje się przy skrzyżowaniu – drodze prowadzącej do Ośrodka Jeździeckiego TARPAN. Kapliczka została 3 lata temu odnowiona przez nie znane nam osoby. Od dziecka pamiętam piaskowcowy cokół bez żadnych kolorów i metalowy nieco zardzewiały krzyż. A jak dziś wygląda – sami zobaczcie. Tę kapliczkę na mapie postanowiliśmy oznaczyć numerem 1.
Numer 2 wprowadziliśmy przy metalowym krzyżu znajdującym się 150 metrów od głównego skrzyżowania, czyli od drogi prowadzącej ze Szczawnego w stronę Bukowska i Rymanowa, od której odchodzi droga w stronę Mokrego i Morochowa. Krzyż jest dokładnie w miejscu tabliczki z napisem Wysoczany – po drugiej stronie drogi.
W tym miejscu miałem najwięcej pracy. Krzyż jest położony na zboczu góry około 10 metrów od głównej drogi. Ktoś kilka lat temu próbował odkrzaczyć teren przed krzyżem, ale uczynił to nieudolnie, bo wycinając drzewa na wysokości kolan. Trzeba było wszystkie krzewy wyciąć na równo z ziemią, a później pograbić. Przy wycinaniu pomógł mi Damian – właściciel Ośrodka Jeździeckiego Tarpan. Przestrzeń była bardzo duża, ale trzeba było tym się zająć by krzyż był widoczny z drogi. W rowie było mnóstwo plastików, butelek i innych śmieci….
Gdy chodziłem do przedszkola to w tym miejscu stał drewniany krzyż. Jego części odnalazłem w wysokich trawach i postawiłem opierając o pień drzewa…
Numerem 3 nazwaliśmy metalowy krzyż znajdujący się na przełęczy – u podnóża góry Żurawinka. Został postawiony w miejscu, gdzie zginął góral wypasający owce od uderzenia pioruna. Nie tylko on, ale i część stada..
Ten krzyż jest najpiękniej wykonany, ale i w najgorszym stanie technicznym… Jego dolna część została wstawiona bezpośrednio w ziemię i wraz z upływem lat korozja zrobiła swoje. Mocniejszy podmuch wiatru sprawi, że krzyż schowa się w trawie. Jednak nie martwicie się – za kilka dni naprawimy to.
Krzyż jest postawiony na obrzeżu prywatnej łąki Rancza Quadzik. Tu moja praca polegała tylko na wygrabianiu starych suchych traw.
Numer 4 to również metalowy krzyż znajdujący się na górce przy głównej drodze, gdzie jest wjazd do Rancza Quadzik oraz wspaniały widok na Ośrodek Jeździecki Tarpan. Właścicielom stadniny koni mówiłem o moim pomyśle odkrzaczenia tego przepięknego miejsca chyba już od 5 lat… Kilka metrów od krzyża zaczyna się bardzo stromy brzeg schodzący bezpośrednio do potoku Płonka.
Tu musiałem wyciąć sporo drzew i użyć grabek do pozbycia się starej trawy. Zrobiłem tyle miejsca, że można zaparkować 3 samochody. A warto tu się zatrzymać i podziwiać widok na konie i potok… W pracach najwięcej pomógł mi mój brat Tomasz Janik, którego najczęściej możecie spotkać na Wyprawach UAZ-ami 🙂
Zdjęcia ułożyłem jak w każdej galerii – na początek jak miejsce było zakrzaczone, a w dalszej kolejności stan obecny 🙂
Numer 5 to już czwarty i ostatni krzyż metalowy. Znajduje się przy głównej drodze w stronę Morochowa, 100 metrów od drogi prowadzącej do Pensjonatu Sokolisko. Tego krzyża z drogi niemal nie było widać. Trzeba było się pozbyć sporych ilości gałęzi wierzby, tarniny i dzikiej róży. No i też sporo śmieci w rowie obok drogi…
100 metrów dalej po prawej stronie znajduje się najpiękniejsza w miejscowości Wysoczany KAPLICZKA. Oznaczyliśmy ją na mapie nr 6. Została wykonana z miejscowego piaskowca. Posiada solidnie wykonany drewniany daszek, jest pokryta blachą, a zwieńczona metalowym krzyżem.
Ta kapliczka jest najlepiej zadbana – co roku ktoś wykasza trawę wokół niej, a kamienie są pomalowane na błękitny kolor. Jedynie będę musiał za kilka dni wrócić i wyciąć kilka gałęzi, które zaczęły ją zasłaniać…
Poniżej kapliczki jest stawik w kształcie serca! – to prezent od żony dla męża (właściciele OJ Tarpan) 😉
Aby zobaczyć ostatnią KAPLICZKĘ, którą oznaczyliśmy nr 7, trzeba przejechać do drugiej części Wysoczan. Znajduje się 100 metrów od stacji kolejowej. Ona również została wykonana z kamieni piaskowcowych. Posiada drewnianą konstrukcję daszku pokrytego blachą i zwieńczonego metalowym krzyżem. Ale niestety osoby dbając o ten zabytek uczyniły jedną bardzo złą rzecz – otynkowały kapliczkę…
Oglądnęliście zdjęcia? Jest efekt moich kilkudniowych prac?
Po co to zrobiłem? Przede wszystkim by ocalić te krzyże od zapomnienia. Poza tym mam nadzieję, że dzięki pracom i artykułowi dotrę do osób, które znają historie związane z tymi krzyżami – kto je postawił i dlaczego.
Kolejny powód to nie ukrywam, że mam nadzieję, iż te moje pierwsze prace zachęcą inne osoby do dalszych prac. Warto by było posadzić kwiaty, pomalować powoli rdzewiejące krzyże, a przede wszystkim przynajmniej raz w roku wykaszać teren wokół krzyży i kapliczek. Regularne koszenie powoduje, że nie będą tam rosły drzewa.
Mariusz Janik – założyciel Biura Podróży Bieszczader 🙂
PS. Prace wykonałem unikając bliskiego kontaktu z innymi ludźmi, czyli zachowując podstawową zasadę związaną z pandemią korono wirusa… Oczywiście będąc w pracy 😉 Jednak gdyby nie powyższe to zapewne siedziałbym za biurkiem i musiał pracować od rana do nocy przygotowując oferty wycieczek, wykonując zamówienia świadczeń, rozliczenia, faktury, płatności, reklamy i setki różnych spraw… A tak zrobiłem coś pożytecznego 🙂